Gen. Polko: Ukraińcy są w defensywie, ale zaczynają dyktować warunki
DoRzeczy.pl: Jesteśmy świadkami ukraińskiego rajdu na teren Rosji. Pojawiają się dwa wytłumaczenia. Pierwszy, że to działanie PR-owe, które ma przykryć niepowodzenia w obwodzie donieckim. Drugie, że to pod względem taktycznym dobre działanie, bo wiąże siły wroga na jego ziemi, pozwalając oprzeć obronę na dogodnym dla siebie terenie otoczonym m.in. ciekami wodnymi. Która teoria jest w pana ocenie bliższa prawdy?
Gen. Roman Polko: Rzeczywiście ostatnia rzecz, na którą bym wskazał, to to, że Ukraińcy zaatakują w obwodzie kurskim, ale taka jest istota. Ukraińcy są w defensywie, przygotowują ofensywę, budują własne zdolności. Bycie w defensywie nie oznacza, że nie może być zwrotów zaczepnych. Trzeba uderzać tam, gdzie przeciwnik pokazuje swoją słabość. Rosja musi przerzucić swoje siły z innych kierunków, żeby odbijać te tereny. Po to są siły specjalne, rajdy, działania dywersyjne, żeby Rosja nie mogła spokojnie planować i przygotowywać ataków. To Ukraińcy, mimo że są w defensywie, przejmują jednak inicjatywę i zaczynają dyktować warunki. To żadne działanie PR, bo ma to konkretny wymiar, który uderza też w morale samych Rosjan. To pokazuje, że Ukraina nie jest tak wyczerpana wojną, jak mówią nawet niektórzy nasi eksperci. Z kolei niektórzy rosyjscy eksperci mówią, że jest tam około 400 tys. ukraińskich żołnierzy. To oczywiście liczba dużo wyolbrzymiona, ale dobrze, że się Rosjanie zaczynają bać.
Dzisiaj będzie po wszystkim, czy może to potrwać kilka dni?
Trudno to ocenić. Myślę, że jest to działanie z głową, inteligentne, które pewnie, jeśli nie na tym kierunku, to na innym będzie jeszcze podjęte. Widzę, że Ukraina od działania niezorganizowanego zaczyna budować sensowną strategię. Wiadomo, że nawet te F-16, które się pojawiły, nie zrobią zmiany, ale jestem przekonany, że w najbliższych miesiącach będziemy widzieli zwroty zaczepne. Raczej ofensywy z tego jednak nie będzie. Taka ofensywa była prowadzona pod presją polityczną w zeszłym roku i ona była skazana na niepowodzenie. Bez odpowiedniego przygotowania nie ma szans na sukces takiej operacji.
Czyli jednak dobrze, jeśli działania strategiczne i taktyczne są w oddaleniu od polityki i PR?
Sądzę, że tak. Po takich przepychankach pomiędzy Załużnym, poprzednim głównodowodzącym Sił Zbrojnych Ukrainy, a prezydentem Zełenskim, politycy i wojskowi zaczęli normalnie rozmawiać. Wydaje się, że zrozumieli, że politycy – cywile walczą na polu politycznym, żeby uzyskiwać odpowiednie wsparcie, ale niech nie naciskają na wojskowych, żeby zaopatrywanie polityczne decydowało o takim działaniu. Historia świata zawsze pokazuje, że jeśli politycy wtrącali się i zaczynali dyktować swoje kierunki działania wojskowym, to nigdy to się dla takich dyktatorów dobrze nie skończyło.